Dziękuję wszystkim za komentarze, bardzo się cieszę :* I obiecuje, że notki będą częściej, choć teraz muszę przeżyć do wtorku na strasznie wolnym internecie (tak to jest, kiedy się słucha muzyki na youtube i ogląda anime xD). Zapraszam do czytania :D
~*~
- Czuję się,
jakby spadła na mnie szafa – poskarżyła mi się Bella, siedząc w łóżku w kabinie
uzdrowiciela. Na szczęście udało się ją wyleczyć, ale nie pytajcie mnie jak,
nie znam się na magicznej medycynie. W każdym razie Bella czuje się już w miarę
dobrze, jak widać po stosie cukierków koło niej od Dorothy (nie wiem, co ona
jej naopowiadała, że Dorothy nagle zaczęła się nią przejmować – chyba za bardzo
jej schlebiała), jednak przez całą noc była nieprzytomna. Obudziła się w
południe, na szczęście, bo już zaczynałam się martwić, nawet chciałam tu spać
przez noc, a pomocniczka uzdrowiciela musiała mnie wyprosić. Na początku była
miła, ale kiedy, po moim upartym zachowaniu, w grę weszła miotła zaczęła
przypominać wściekłą lwicę na polowaniu.
- Dobrze, że
to nie było nic poważnego – stwierdziłam, siedząc na stołku koło niej.
- A tak w
ogóle to co się stało? No wiesz, po tym, jak odleciałam do innego świata, w
którym byłam żoną bogatego i potężnego, a także ponad przeciętnie przystojnego
czystej krwi czarnoksiężnika.
- Ty to masz
wyobraźnię - zachichotałam. – Cóż, Emily
również musiała skorzystać z usług uzdrowiciela.
- Co jej
zrobiłaś?
- Czemu
myślisz, że coś jej zrobiłam? – spytałam, ale zobaczyłam jej czujne spojrzenie,
wpatrujące się we mnie niczym w ofiarę. – Chyba złamałam jej nos.
- Złamałaś
jej nos??
-
Powiedziałam, że chyba. Widziałam tylko cieknącą krew.
Mina Belli
stała się uroczysta.
- Panno
Andreo Misabielle, to wielki zaszczyt mieć cię za przyjaciółkę.
Wybuchłyśmy
śmiechem.
Drzwi nagle
otwarły się i obydwie spojrzałyśmy w tym kierunku, widząc Emily, kroczącą z
poważną miną i wzrokiem skierowanym przed siebie w stronę pokoju uzdrowiciela.
Z jej nosa nadal ciekła krew, a Bella, widząc to, chyba chciała się zaśmiać,
ale, żeby nie wywołać kolejnej kłótni, wzięła do ręki sok i udała, że się nim
zakrztusiła.
Emily
zatrzymała się przede mną.
- Ta stara
japonka… Juzo – skrzywiła się – chciała byś do niej teraz przyszła, bo masz się
uczyć, jak być prostytutką – uśmiechnęła się.
- Gejszą –
poprawiłam ją.
- Co za
różnica – wzruszyła ramionami.
Taa… co za
różnica z kogo tradycji rodzinnych sobie kpi.
- W każdym
razie, ona chce byś była. Ma na ciebie czekać… tam gdzie się pierwszy raz
spotkałyście? Chyba o to jej chodziło – odparła i zerknęła na Bellę, która
chyba nadal śmiała się z Emily, udając krztuszenie, bo od kilku minut nie
wypiła nawet kropli soku.
- Zobaczymy
się później, Bella.
- Jasne –
zawołała za mną i znów wróciła do swojego krztuszenia się; zapewne zauważyła
wzrok Emily, skierowany z powrotem w jej stronę.
Szłam
korytarzem między kabinami podążając w stronę pomieszczenia, gdzie wczoraj
urządzony był mały bankiet, gdy nagle zauważyłam dwie znajome postacie, a
mianowicie ujrzałam Thomasa i Rebekę. Stali w kącie, skryci koło wysokiej
paproci, i o czymś rozmawiali z wielkim przejęciem… albo się kłócili. Rebeka, w
porozciąganym swetrze (co do niej nie podobne) i włosach związanych w nieładzie
w wysoki kok, stała przed Thomasem, wystrojonym elegancko w białą koszulę i
ciemne spodnie, jakby szedł na jakiś ważny bal. Na ziemi porozrzucane były
strzępki czerwonych płatków i zielonych liści.
W końcu
Rebeka odwróciła się na pięcie i podążyłam w moją stronę, a potem minęła, jak
gdyby zupełnie nie zdawała sobie sprawy z mojego istnienia. Thomas złapał się
za głowę i kucnął.
Chciałam
podejść do Thomasa… wiem, że nie należy się wtrącać w czyjeś sprawy, ale nie
mogłam na niego patrzeć. Wyglądał, jakoby ta awantura z Rebeką naprawdę go
przybiła.
- Na Trójkę
Szlachetnych Dzieci*, gdzieś ty się tak długo podziewała? – usłyszałam za sobą
głos Mamehy, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Ledwo mogłam
za nią nadążyć, gdy prowadziła mnie białym korytarzem w głąb statku, aż w końcu
weszła do pomieszczenia, gdzie ostatnio był bankiet. Wszystko wyglądało tak,
jak kilka dni temu, kiedy wypełniały je tłumy bogatych czarodziejów, a teraz
prawie świeciło pustkami.
- Twój
ojciec chce, byś zaczęła się uczyć na gejszę – odparła stanowczo. – Wiesz, że z
nim nie ma dyskusji – dodała szeptem.
Zauważyła
Juzo i pociągnęła mnie do niej, a starsza gejsza, gdy tylko nas zobaczyła,
uśmiechnęła się szeroko.
-
Kochaniutka moja – wypuściła z ust dym ze swojej fajki, którą paliła.
-
Przyprowadziłam ją, czcigodna Juzo.
- Obok mnie
usiądź, Andreo – pomachała mi ręką. – Mameho, przyprowadź Tatsukiego.
Mameha
skłoniła się i odwróciła, wychodząc z pomieszczenia.
- Tatsuki to
nasz fryzjer. Gejsze wyglądać pięknie muszą, ot co! W końcu piękno i gracja to
kobiety najważniejsze cechy są – puściła mi oczko. – Ale, korzystając z okazji
tej, że same jesteśmy… wiesz, Mameha nie byłaby zadowolona, gdyby to zobaczyła…
więc chciałam ci coś dać.
Włożyła rękę
do niewielkiej torebki i wyciągnęła z niej małe, złote pudełeczko z
wygrawerowanym kwiatem wiśni. Połyskiwało w świetle niewielkiej świecy, kiedy
kładła je na niskim stole.
- Matka
twoja i babka to nosiły. Piękne z tego były i to jak! Prawdziwa perełka,
drugiej nie znajdziesz, o nie. Byłam jeszcze dzieckiem, gdy twoją babkę
poznałam, służyłam u niej w jej domu gejsz. Potem twoja matka rówieśnicą moją
była, choć niewiele po matce talentu miała, to dzięki swym staraniom udało się
jej. Mameha tych starań nie miała, o nie! Myślała, że sława do niej sama
przyjdzie, lecz dzieckiem wtedy była, więc oko na to chciałam przymykać.
Otworzyła
pudełeczko i zobaczyłam w nim połyskujący grzebyk do włosów z metalu. Srebrny z
kwiatem wiśni leżał na mięciutkiej poduszeczce, jak największy skarb.
- Nosiły to
i matka twoja, i babka. Teraz mam nadzieję, że ty będziesz to nosić.
Nie wiesz nawet, jak się cieszyłam, gdy zobaczyłam nowy rozdział! Szkoda tylko, że trochę krótki :\
OdpowiedzUsuńCóż, jest świetny, jak zawsze.
Czekam na kolejne!
Pozdrawiam,
Arachne, która kiedyś była Wingardium Leviosą
Dobranoc.
Rozdział jak zwykle genialny... Tylko taki trochę krótki...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny...
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuń