niedziela, 15 marca 2015

36. Odrzucone wyznanie

Dziękuję wszystkim za komentarze, bardzo się cieszę :* I obiecuje, że notki będą częściej, choć teraz muszę przeżyć do wtorku na strasznie wolnym internecie (tak to jest, kiedy się słucha muzyki na youtube i ogląda anime xD). Zapraszam do czytania :D

~*~

- Czuję się, jakby spadła na mnie szafa – poskarżyła mi się Bella, siedząc w łóżku w kabinie uzdrowiciela. Na szczęście udało się ją wyleczyć, ale nie pytajcie mnie jak, nie znam się na magicznej medycynie. W każdym razie Bella czuje się już w miarę dobrze, jak widać po stosie cukierków koło niej od Dorothy (nie wiem, co ona jej naopowiadała, że Dorothy nagle zaczęła się nią przejmować – chyba za bardzo jej schlebiała), jednak przez całą noc była nieprzytomna. Obudziła się w południe, na szczęście, bo już zaczynałam się martwić, nawet chciałam tu spać przez noc, a pomocniczka uzdrowiciela musiała mnie wyprosić. Na początku była miła, ale kiedy, po moim upartym zachowaniu, w grę weszła miotła zaczęła przypominać wściekłą lwicę na polowaniu.
- Dobrze, że to nie było nic poważnego – stwierdziłam, siedząc na stołku koło niej.
- A tak w ogóle to co się stało? No wiesz, po tym, jak odleciałam do innego świata, w którym byłam żoną bogatego i potężnego, a także ponad przeciętnie przystojnego czystej krwi czarnoksiężnika.
- Ty to masz wyobraźnię  - zachichotałam. – Cóż, Emily również musiała skorzystać z usług uzdrowiciela.
- Co jej zrobiłaś?
- Czemu myślisz, że coś jej zrobiłam? – spytałam, ale zobaczyłam jej czujne spojrzenie, wpatrujące się we mnie niczym w ofiarę. – Chyba złamałam jej nos.
- Złamałaś jej nos??
- Powiedziałam, że chyba. Widziałam tylko cieknącą krew.
Mina Belli stała się uroczysta.
- Panno Andreo Misabielle, to wielki zaszczyt mieć cię za przyjaciółkę.
Wybuchłyśmy śmiechem.
Drzwi nagle otwarły się i obydwie spojrzałyśmy w tym kierunku, widząc Emily, kroczącą z poważną miną i wzrokiem skierowanym przed siebie w stronę pokoju uzdrowiciela. Z jej nosa nadal ciekła krew, a Bella, widząc to, chyba chciała się zaśmiać, ale, żeby nie wywołać kolejnej kłótni, wzięła do ręki sok i udała, że się nim zakrztusiła.
Emily zatrzymała się przede mną.
- Ta stara japonka… Juzo – skrzywiła się – chciała byś do niej teraz przyszła, bo masz się uczyć, jak być prostytutką – uśmiechnęła się.
- Gejszą – poprawiłam ją.
- Co za różnica – wzruszyła ramionami.
Taa… co za różnica z kogo tradycji rodzinnych sobie kpi.
- W każdym razie, ona chce byś była. Ma na ciebie czekać… tam gdzie się pierwszy raz spotkałyście? Chyba o to jej chodziło – odparła i zerknęła na Bellę, która chyba nadal śmiała się z Emily, udając krztuszenie, bo od kilku minut nie wypiła nawet kropli soku.
- Zobaczymy się później, Bella.
- Jasne – zawołała za mną i znów wróciła do swojego krztuszenia się; zapewne zauważyła wzrok Emily, skierowany z powrotem w jej stronę.

Szłam korytarzem między kabinami podążając w stronę pomieszczenia, gdzie wczoraj urządzony był mały bankiet, gdy nagle zauważyłam dwie znajome postacie, a mianowicie ujrzałam Thomasa i Rebekę. Stali w kącie, skryci koło wysokiej paproci, i o czymś rozmawiali z wielkim przejęciem… albo się kłócili. Rebeka, w porozciąganym swetrze (co do niej nie podobne) i włosach związanych w nieładzie w wysoki kok, stała przed Thomasem, wystrojonym elegancko w białą koszulę i ciemne spodnie, jakby szedł na jakiś ważny bal. Na ziemi porozrzucane były strzępki czerwonych płatków i zielonych liści.
W końcu Rebeka odwróciła się na pięcie i podążyłam w moją stronę, a potem minęła, jak gdyby zupełnie nie zdawała sobie sprawy z mojego istnienia. Thomas złapał się za głowę i kucnął.
Chciałam podejść do Thomasa… wiem, że nie należy się wtrącać w czyjeś sprawy, ale nie mogłam na niego patrzeć. Wyglądał, jakoby ta awantura z Rebeką naprawdę go przybiła.
- Na Trójkę Szlachetnych Dzieci*, gdzieś ty się tak długo podziewała? – usłyszałam za sobą głos Mamehy, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Ledwo mogłam za nią nadążyć, gdy prowadziła mnie białym korytarzem w głąb statku, aż w końcu weszła do pomieszczenia, gdzie ostatnio był bankiet. Wszystko wyglądało tak, jak kilka dni temu, kiedy wypełniały je tłumy bogatych czarodziejów, a teraz prawie świeciło pustkami.
- Twój ojciec chce, byś zaczęła się uczyć na gejszę – odparła stanowczo. – Wiesz, że z nim nie ma dyskusji – dodała szeptem.
Zauważyła Juzo i pociągnęła mnie do niej, a starsza gejsza, gdy tylko nas zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko.
- Kochaniutka moja – wypuściła z ust dym ze swojej fajki, którą paliła.
- Przyprowadziłam ją, czcigodna Juzo.
- Obok mnie usiądź, Andreo – pomachała mi ręką. – Mameho, przyprowadź Tatsukiego.
Mameha skłoniła się i odwróciła, wychodząc z pomieszczenia.
- Tatsuki to nasz fryzjer. Gejsze wyglądać pięknie muszą, ot co! W końcu piękno i gracja to kobiety najważniejsze cechy są – puściła mi oczko. – Ale, korzystając z okazji tej, że same jesteśmy… wiesz, Mameha nie byłaby zadowolona, gdyby to zobaczyła… więc chciałam ci coś dać.
Włożyła rękę do niewielkiej torebki i wyciągnęła z niej małe, złote pudełeczko z wygrawerowanym kwiatem wiśni. Połyskiwało w świetle niewielkiej świecy, kiedy kładła je na niskim stole.
- Matka twoja i babka to nosiły. Piękne z tego były i to jak! Prawdziwa perełka, drugiej nie znajdziesz, o nie. Byłam jeszcze dzieckiem, gdy twoją babkę poznałam, służyłam u niej w jej domu gejsz. Potem twoja matka rówieśnicą moją była, choć niewiele po matce talentu miała, to dzięki swym staraniom udało się jej. Mameha tych starań nie miała, o nie! Myślała, że sława do niej sama przyjdzie, lecz dzieckiem wtedy była, więc oko na to chciałam przymykać.
Otworzyła pudełeczko i zobaczyłam w nim połyskujący grzebyk do włosów z metalu. Srebrny z kwiatem wiśni leżał na mięciutkiej poduszeczce, jak największy skarb.

- Nosiły to i matka twoja, i babka. Teraz mam nadzieję, że ty będziesz to nosić.

4 komentarze:

  1. Nie wiesz nawet, jak się cieszyłam, gdy zobaczyłam nowy rozdział! Szkoda tylko, że trochę krótki :\

    Cóż, jest świetny, jak zawsze.
    Czekam na kolejne!

    Pozdrawiam,
    Arachne, która kiedyś była Wingardium Leviosą

    Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle genialny... Tylko taki trochę krótki...
    Z niecierpliwością czekam na następny...

    OdpowiedzUsuń