wtorek, 27 stycznia 2015

30. Los



Pociągnęłam ją jak najdalej, znikając mu z oczu, i przycisnęłam ją do ściany.
- Nie wygłupiaj się. On nic złego nie robił.
- Nie wygłupiać się? – rozszerzyła oczy.
- O co ci chodzi? – spytałam, mrużąc brwi.
- Nie widzisz, jak on się na ciebie patrzy? Jak wygłodniały wilk na jagnię.
Puściłam ją, wzdychając głęboko, a on skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Masz wybujałą wyobraźnię – stwierdziłam.
- Może i mam, ale wiem, co widziałam. Gapił się na ciebie tak, że nawet, gdyby statek rzeczywiście walnął prosto w górę lodową i ludzie zaczęliby się topić, on by nie ogarniał rzeczywistości.
- Nawet gdyby? Kocham Toma i nigdy nie przestanę go kochać. Moje uczucia do niego są niezmienne – zapewniłam ją.
- Mam nadzieję – uśmiechnęła się. – Bo tak słodko razem wyglądacie! – zapiszczała z radości.
Zaśmiałam się.
- Chodźmy do naszej kajuty, ty szalona romantyczko, bo musimy się wypakować – podążyłam w stronę naszych kajut.
- Na te trzy dni? To nie ma sensu! – skrzywiła się, sunąc tuż za mną po pokładzie.
- Trzy dni chodzenia w tych samych ciuchach, no wiesz!
Zachichotałyśmy.
- Andrea!
Odwróciłam się, słysząc moje imię i zobaczyłam tatę w jego dystyngowanym garniturze, który trzymał w dłoni kieliszek wina. Przywołał mnie ręką, więc podreptałam w jego kierunku ze spuszczoną głową; nie chciałam dłużej wywoływać kłótni, a nie wiem, dlaczego mnie woła, także lepiej będzie, jeśli trochę pomilczę.
Kiedy zatrzymałam się przed tatą, podniosłam głowę i ujrzałam koło niego wysoką japonkę ze spiętymi w górze, czarnymi włosami w czerwonobiałym, kwiecistym kimonie. Czerwone koraliki wpięła we włosy, a jej cera połyskiwała kolorem ciepłej brzoskwini, nie zakrywając jednak kilku zmarszczek, świadczących o tym, że dni jej młodości zaczynają powoli przemijać, jak wskazywały to kilka kosmyków szarych włosów. Uśmiechała się pogodnie, trzymając kieliszek wina, niczym szlachcianka.
- Poznaj proszę Mamehę – oznajmił tata, wskazując na japonkę. – Mameho, to moja córka, Andrea – zwrócił się do niej.
Czarnowłosa japonka, nazwana przez mojego tatę Mamehą, pochyliła się nade mną i ujęła mój podbródek wolną dłonią, a potem zaczęła oglądać mnie z różnych stron, jakby oceniała dojrzałość jakiegoś owocu. Po kilku minutach ciszy, w których tata z uwagą nam się przyglądał, wyprostowała się i spojrzała na niego.
- Bardzo ładna. Będzie wspaniałą gejszą – powiedziała z radością.
Spuściłam głowę ze smutkiem.
- Jak dobrze to słyszeć. Mam nadzieję, że to nie za późno na edukację dla niej, przecież ma szesnaście lat.
- To prawda, trochę późno, ale zapewniam, że czcigodna Juzo zrobi ten wyjątek, tak po starych znajomościach – odpowiedziała uprzejmie Mameha.
Po starych znajomościach? Co to znaczy?
- Dziękuję bardzo, niezmiernie mi na tym zależy. Tak więc o której to przedstawienie?
- Za chwilę powinno się odbyć.
- Proszę, zabierz moją córkę do Juzo i innych gejsz, wiesz, żeby poznała trochę lepiej swoje przyszłe zajęcie.
- Oczywiście – kiwnęła głową. – Choć, moja droga, poznasz sekrety kobiet sztuki – zwróciła się do mnie, a potem zaczęła iść w przeciwną stronę.
Stałam przez moment w milczeniu, zastanawiając się, co zrobić, ale gdy zerknęłam w górę i zobaczyłam niezadowoloną twarz mojego ojca, ze zrezygnowaniem podreptałam za Mamehą. Bella została przed kajutą, ładnie wystrojoną wiktoriańskimi meblami i starymi, niezwykle drogocennymi artefaktami, a kątem oka dostrzegłam, jak wychyla się, by nas zobaczyć.
- Powiedz mi, co myślisz o gejszach? – spytała ze spokojem, idąc przed siebie i nie patrząc na mnie.
- Zawsze myślałam, że jesteście prostytutkami… - powiedziałam, ostrożnie dobierając słowa. To ostatnie słowo wypowiedziałam tak cicho, że wątpię, by cokolwiek usłyszała.
- Mylisz się. Gejsza to kobieta sztuki; tańczymy i zabawiamy gości. Nie ma tu nic z prostytucji. Owszem, zdarza się, iż młoda gejsza chce oddać sprzedać swoje dziedzictwo, lecz robi to tylko raz, bo w końcu nie da się stracić dziewictwa dwa razy – zachichotała. – Zwykle to są kobiety, które kiedyś zostały sprzedane Domom Gejsz i muszą zarobić, by spłacić swój dług.
- Dlaczego zostały sprzedane? – spytałam z ciekawości.
- Różne przyczyny. Głód rodziny, nędza i ogólny brak możliwości utrzymania córki. Mężczyźni mogą pracować, ale dziewczyny? Dlatego Dom Gejsz to jedyne miejsce, gdzie mogą trafić i jakoś żyć.
- Ty też zostałaś sprzedana? – wypaliłam, nim ugryzłam się w język.
Ona tylko zerknęła na mnie i uśmiechnęła się. Wtem ujrzałam przed sobą duży pokój, ozdobiony obrazami i japońskimi artefaktami, zaś na środku stał drewniany, niski stolik z matami po bokach. Siedziała przy nim stara kobieta ze spiętymi w kok włosami i długim, metalowym patykiem, wpiętym w siwe kosmyki. Ubrana w jasnoniebieskie, nie tak strojne jak Mamehy, kimono, paliła w ciszy fajkę, mrugając oczami z ciężkimi powiekami i pomarszczoną twarzą.
- Czcigodna Juzo, to Andrea – Mameha przedstawiła mnie tej pani, kłaniając się jej nisko. Trąciła mnie lekko, dając mi znać, bym też się skłoniła.
Staruszka, nazwana Juzo, podniosła się z trudem i, lekko pochylona, podeszła do mnie, a potem uśmiechnęła się szeroko, ukazując kilka białych ząbków. Poczułam nieprzyjemny zapach ust, kiedy patrzyła na mnie, zwężając oczy.
- Andrea! Cóż za dziwaczne, nie japońskie imię! Ale uroda niesamowita! Usiądź, moje dziecko.
Podreptała z powrotem na miejsce, a ja z Mamehą poszłyśmy za nią. Gdy już siedziałyśmy, Juzo zapaliła, wydmuchała dym i trąciła mnie łokciem.
- Powiedz, sama chciałaś do tej szopki?
- Jakiej szopki? – spytałam zdziwiona.
- Ano takiej, jak ta. Kobieta sztuki, gejsza. Sama chciałaś nią być? – odparła z rozbawieniem w głosie.
- Nie chciałam…
- A co? – zamilkła na chwilę. – O chłopaka chodzi, hę? Miałam kiedyś taką, była moją ulubioną uczennicą i zapowiadała się z niej wspaniała gejsza… ale pewnego dnia poznała kogoś i ślad po niej zaginął – westchnęła.
- Kogo?
- Tego tam – wskazała drżącą ręką na… tatę!
- Tatę…?
- Oh, twój tata to? – rozszerzyła oczy, choć zobaczyłam jak kąciki jej ust drżą w lekkim uśmiechu.
- Czcigodna Juzo, mówiłam ci, że Andrea jest córką Edwarda Misabielle – wtrąciła Mameha.
- Mówiłaś? Eh, widocznie ta starość daje się we znaki – pokiwała głową.
- Moja mama była gejszą? – dopytywałam.
- Och tak, jak jej matka – znów wciągnęła dym z fajki.
- Jak babcia??
- Och tak – przytaknęła Juzo, wypuszczając dym z ust. – I obie dały się ponieść miłości.
- Kogo poznały? – zaczęłam, choć doskonale wiedziałam, co Juzo powie.
- Hanabi poznała Marvola Gaunta, a Isabella, cóż za niezwykłość, jego syna, Morfina.
Babcia i mama były gejszami i zrezygnowały dla nich? Czyżby to działanie klątwy tak sprawiło?
- Proszę, czcigodna Juzo, opowiedz mi o mojej babci i mamie.
- Czcigodna Juzo jest zapewne zmęczona. Zwiedzała Londyn, a w jej wieku nie jest dobrze takie długie podróżowanie – stwierdziła stanowczo Mameha. – I palić też nie powinnaś – dodała, gdy Juzo po raz kolejny zapaliła.
- Oj, nie zaliczaj mnie do tych staruszek, co siedzą w fotelu i na drutach robią – Juzo pomachała jej przed nosem swoją fajką. – Jeszcze trochę, a tobie uczennice będą prawić takie morały, jak ty mnie. Poza tym, dobrze wiem, że nie chcesz słuchać o Isabelli. Nieco posprzeczałyście się, ano nie?
Zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego?
Mameha pokręciła się niespokojnie z kwaśną miną, a Juzo jeszcze raz zapaliła. Wpatrywałam się w nie w milczeniu, czekając na to, co powiedzą. W końcu Juzo, u której uśmiech znikł, wypuściła dym i odezwała się pierwsza.

4 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle jest niesamowity. Cieszę się, że tak szybko się pojawił. Jestem ciekawa, co przydarzy się w następnym!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle jest niesamowity. Cieszę się, że tak szybko się pojawił. Jestem ciekawa, co przydarzy się w następnym!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie opowiadanie:) Historia wciąga i nie można się oderwać. Czekam na kolejne wpisy. Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaak !! Nie zawiodlam sie na Tobie xD nie znioslabym tego by Andrea miala być jakąś prostytutka.. to tutaj brzmi lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń