sobota, 18 maja 2013

17. To co zakazane najbardziej ciągnie.

Wybaczcie, że tak mało, laptop mi się strasznie nagrzewa i wolno chodzi, w dodatku muszę poprawić trzy przedmioty. Ten drugi blog zmieniam na inny; nie będę pisać historii o Sasuke i Sakurze - brakuje mi pomysłów i weny na to opowiadanie, ale zmieniam ją na historię Kakashiego Hatake z Naruto i pewnej ładnej dziewczyny, imieniem Minori Hamaru, jednak więcej nic nie mówię. Do poniedziałku na starym blogu zostaną tylko dwa posty z Sasuke i Sakurą (lub je usunę, zastanowię się), powinnam zmienić do tego czasu adres na nowy, jednocześnie na starym zostawiając notkę informacyjną. Będzie również inny tytuł i wiele stron (prócz strony poświęcone Naruto i o autorce). Wybaczcie, blog z Kakashim na pewno będę prowadzić, bo mam mnóstwo pomysłów. Prolog do poniedziałku się pojawi i podam adres na bloga w "Stronach". Miłego czytania i chętnie widziane są komentarze ;).

~*~

Wszyscy byli pewnie już w dormitoriach. Ja tak przynajmniej myślałam. Błądziłam po ciemnych korytarzach, dziwnym trafem po chwili znajdując się w miejscu, które niedawno opuściłam. Chodziłam w kółko? Sama nie wiem. Korytarze w Hogwarcie są takie same; szare ściany, kilka obrazów ze starszymi czarodziejami o siwych brodach w złotych, ozdobnych ramach, może czasem zwisający z góry transparent godła szkoły i jedna czy dwie ławki. Moja szkoła. Normalnie taką szkołę by się nie znosiło, w końcu kto nie boi się dostania niskiej oceny albo nauczycieli, zadających ciągle nowe prace - tym sposobem ubywa nam kilka dobrych godzin, plus jeszcze lekcje, co daje nam prawie kilkanaście godzin na naukę i tylko dwa dni odpoczynku. A wakacje? Przenikają przez palce, przygniatane szkolnymi obowiązkami, które za nic w świecie nie chcą ustąpić. Jakby się uwzięły.
Jak mówiłam, taką szkołę z reguły by się nie znosiło, ale nie moją. Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart różni się od mugolskich szkół. Mniej więcej tym, że tu jest magia, spotykana na każdym kroku i nawet mówiąca fretka, podobna wielkością do kota, nie jest w stanie nikogo zadziwić. A te przejścia? Sekretne pomieszczenia, zawierające w sobie największe tajemnice szkoły, tajemne przejścia, którymi można znaleźć się w drugim końcu szkoły, skrzaty, przygotowujące posiłki i sprzątające Pokoje Wspólne oraz te lekcje. Pewnie zwykłe, gdyby nie próby transmutacji myszy w kubek, nauka zaklęć i tworzenie zdumiewających eliksirów, dodajmy do tego jeszcze ruszające się i mówiące obrazy oraz nauka latania na miotle. Niezwykłe, prawda? Taka jest tu codzienność i, mimo nieprzerwanych zadań domowych, kocham to miejsce.
Minęło sześć lat odkąd tu trafiłam. Wtedy wszystko było dla mnie dziwne, bałam się każdej napotkanej rzeczy i nie mogłam znieść faktu, że Irytek fruwa nad głowami uczniów, próbując zrzucić im księgi na głowę lub oblewając wodą i odkręcając krany w łazienkach. Teraz dostaje gwałtownych napadów śmiechu na wspomnienie tych zdarzeń, a patrząc na przerażone i niewinne twarzyczki pierwszoklasistów, przypomina mi się moje życie, pierwszy rok w Hogwarcie. Wtedy znalazłam sobie przyjaciół w na początku nierozgarniętym i wiecznie nadpobudliwym Lucasie oraz mądrej i służącej pomocą Margaret, mojej kochanej Peggy. Spotkałam ponownie Toma, mojego ówczesnego przyjaciela, któremu zawsze współczułam i dotąd budzi we mnie żal. Obecnie jest moim chłopakiem od kilku miesięcy. Jestem z nim szczęśliwa, jakikolwiek by nie był, kocham go, choć czasem zdarzają mi się spięcia, ale nie okłamałby mnie, na pewno i ja w to wierzę.
Kroczyłam po korytarzu, czując pod stopami, mimo butów, lekki chłód. Zadrżałam, gdy zimne powietrze przedostało się pod moją bluzkę i przeszło wzdłuż po moich plecach. Jest lato, a raczej początek lata, zaś wciąż w nocy jest mróz. Szare ściany, obrazy i ławki zaczęły zanikać, natomiast moje oczy w dalszym ciągu nie mogły się przyzwyczaić do ciemności.
Wyjęłam z kieszeni spodni różdżkę i uniosłam ją na wysokość oczu, a potem szepnęłam ciche “Lumos” i rozbłysnęło z jej końca błękitne światło, oświetlające wszystko w promieniu kilku metrów.
Snułam się po korytarzach, starając się być jak najbardziej cicho, że czułam się niczym duch. Postacie na obrazach powoli zasypiały i tylko ukradkiem spoglądali na mnie z oburzeniem, gdy błysk światła różdżki padł na nich.
W końcu stanęłam zrezygnowana na środku rozdroża i westchnęłam głęboko. Zaczęło się robić coraz to ciemniej, a mnie ogarniał strach. Co prawda chodzenie po szkole w środku nocy jest dla mnie już tak zwyczajne, jak spanie czy jedzenie i wręcz monotonne, ale teraz, gdy grasuje gdzieś tam bazyliszek… Kiedy brnie bezszelestnie po korytarzach i jest w stanie zaatakować w każdej chwili, w najmniej spodziewanej. Ofiara nie ma szans, węże są silne i mają jad, a ten jednym spojrzeniem może zabić. Zadrżałam i to nie z zimna, ale z przerażenia na myśl, że jeden z najstraszliwszych potworów jest tu, w Hogwarcie i w każdej może się zjawić.
Nagle poczułam zimny oddech na szyi. Czyżby to on? Stoi za mną i czeka, aż się odwrócę, by zadowolić się zabiciem mnie wzrokiem, dla niego to zaszczyt, że umarłabym taką śmiercią.
- Co robisz?
Podskoczyłam i odwróciłam się do źródła tego głosu, bardzo mi znajomego, którego nie spodziewałam się usłyszeć. Różdżka wypadła mi z dłoni i błękitne światło zginęło, a ja nawet nie byłam w stanie dojrzeć jego twarzy. Przeczuwałam, kto to jest, ale skąd miałam, do jasnej ciasnej, pewność?
Usłyszałam cichy szept i światło rozbłysło na nowo, a ja w końcu zobaczyłam jego twarz. Jej twarz.
- Bella, co TY tu robisz? Nie jesteś w dormitorium? - spytałam się oburzona.
Przede mną stała moja kochana przyjaciółka, trzymając wysoko różdżkę, że musiałam mrugać, bo mnie oślepiała. Uśmiechała się szeroko, jakby cała ta sytuacja nie była najzwyklejszą w świecie pomyłką, ale cwanym zamiarem.
- Miałam ci coś przekazać od Rebeki i dlatego cię szukałam, no a kiedy cię znalazłam, to ty łaziłaś tam i z powrotem po korytarzu. Byłam ciekawa, co robisz, ale nie chciałam ci przeszkadzać, bo ty zawsze się wściekasz.
- Ja się nie wściekam! - zawołałam, jak możliwie najciszej, jednak i tak musiał to ktoś usłyszeć, bo dosłyszałam dość głośne prychnięcie. Nie zwróciłam na to dużej uwagi.
- Wściekasz! - upierała się w swoim przekonaniu.
- Nie! Ja tylko…
Chrząknięcie. Natychmiast zamilkłam. Widocznie przesadziłam trochę i było mnie słychać głośniej, niż uprzednio.
- Przepraszam… więc czego chce DeCambrie?
- Cóż, powiedziała tylko, bym ci powiedziała, że ona powiedziała…
- Bella.
- Wybacz - zrobiła przepraszającą minę. Jak dziecko - tworzy jakąś gazetkę na temat Hogwartu i ponoć głównym tematem ma być związek Prefekta Slytherinu z… to ona tak powiedziała… wyrzutkiem szkoły. Chce zrobić z tobą wywiad, jak to jest chodzić z najlepszym chłopakiem na świecie i chciała, byś zgłosiła się wylać wszelkie żale na jej gazetkę, gdy Czarny Pan cię zostawi. Ale nie zostawi! - dodała szybko, widząc moje zaszokowane spojrzenie.
- A to prawda, że był z tą… no wiesz, tamtą dziewczyną i ją wykorzystał.
- No był, ale to ona go raczej wykorzystała. Szczyciła się, że chodzi z Czarnym Panem, by być popularna. Znasz Rebekę, ona zawsze przekręca rzeczywistość - odparła beztrosko.
- No, może… - poczułam ulgę, jednak ciągle ściskało mnie w żołądku. Co jeśli prawdą jest, że to on ją zostawił? Wyjdę na idiotkę… poza tym się w nim zakochałam i nie wiem, czy dałabym radę mu to wybaczyć.
Nie czas na to, miałam znaleźć coś, gdzie będę mogła zmienić się w animaga. Kurczę, czy musi to być takie trudne? W dodatku pani od transmutacji twierdziła, że to może trwać kilka lat i jest ryzyko przykrych konsekwencji. Ale jakich? Nic mi się nie stanie. Oby.
Tak oto znów kłóciłam się ze sobą. Nie chce uprzykrzyć sobie życia, ale… moja decyzja pozostaje niezmienna, tak łatwo nie ulegam i jeszcze dopnę swego.
- Więc co robisz? A raczej robiłaś? - wyrwała mnie z zadumy Bella.
- Muszę znaleźć miejsce, gdzie w spokoju będę mogła uczyć się animagii. Znasz takie?
Zamilkła i zaczęła się zastanawiać. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo.
- Znam pewne miejsce! - zawołała nieco zbyt głośno, bo starzec w obrazie spojrzał na nas gburowato, a gdy nie dostrzegł żadnej reakcji z naszej strony, odwrócił się i zaczął dalej kimać w swoim fotelu.
- Ciszej - skarciłam ją. - Chcesz wszystkich obudzić?
Znów ta sama przepraszająca mina.
-Wybacz. Chodź, pokażę ci - odparła. - pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Nauczysz mnie.
Zrobiłam zdziwione oczy. Ona też zdawała się być zaskoczona, jakby moje oczy nagle powiększyły się do postaci spodków.
- Jak będziesz, oczywiście,  już dobra - odparła, a widząc moje spojrzenie, stwierdziła. - Cóż, jeśli nie...
- Ok, niech ci będzie. Pokaż mi to miejsce.
Puściła mi oko z tajemniczym uśmiechem i ręką wskazała, bym za nią szła, po czym odwróciła się i zaczęła iść w jakimś kierunku. Nie wiedziałam gdzie, podążała szarym, zwykłym korytarzem, mijając obrazy i posągi, a ja kroczyłam tuż za nią, polegając na przyjaciółce.
- Niewielu zna to miejsce, jedynie ja, Czarny Pan i może skrzaty. Pewnie i sam dyrektor nie wie o jego istnieniu - zachichotała. - mówią na niego Pokój Życzeń, bo gdy przejdziesz trzy razy wzdłuż ściany, intensywnie myśląc o tym, czym on ma się stać lub do czego ma służyć, to się pojawi. Dobre, co?
- Niezłe. Zawsze to się objawia?
- Tak. To znaczy gdy tego naprawdę potrzebujesz. Można znaleźć tam ciekawe rzeczy. Raz chciało mi się coś słodkiego i tak się przeszłam wzdłuż ściany, zastanawiając, gdzie wziąć coś pysznego i mi się pojawiło.
- To znaczy? - nie rozumiałam.
- Pojawiły się drzwi, a za nimi słodycze. Proste.
Bella szła różnymi korytarzami, wyszła na schody, potem poszła na inne piętro. W końcu po kilkunastu minutach stanęłyśmy przed długą ścianą, będącą naprzeciw gobelinowi Barnabasza Bzika i trolli. Trochę wydało mi się to dziwne, na dodatek Bella stała dobrych paręnaście minut, jakby zastanawiała się, czy to na pewno tutaj. Przewróciłam oczami.
- To na bank tu? - odparłam lekko zbulwersowana.
- Tak, tak - odwróciła się do mnie i uśmiechnęła szeroko, ale dość niepokojąco. - Chyba.
- To tak czy chyba?
- Przekonajmy się.
- Któregoś dnia zwariuje przez ciebie, Bella.
Ale ona mnie zignorowała i tylko powiedziała.
- Zrób tak, jak ci mówiłam kilkanaście minut temu.
Kiwnęłam głową i zaczęłam przechodził wzdłuż ściany. Potrzebuje czegoś, gdzie będę mogła ćwiczyć zamianę w animga - powtarzałam raz po raz z zamkniętymi oczami. W końcu przeszłam już trzeci raz, wróciłam się i stanęłam na środku. Uchyliłam oczy. Nic, taka sama pusta ściana. Wkręca mnie własna najlepsza przyjaciółka czy co?
- Zrób tak jeszcze raz! - zawołała moja najlepsza przyjaciółka.
Spojrzałam na nią znad ramienia morderczym spojrzeniem, ale nic się nie odezwałam i powtórzyłam działanie, jednak dopiero za trzecim razem na ścianie pojawiły się drzwi, niby zwyczajne, ale były ciemnobrązowe, a jego klamki miały kolor ostro złoty. Jak w zamku królewskim.
Zerknęłam znów na Bellę, a ona pokiwała głową, dając mi do zrozumienia, bym weszła. Połknęłam ślinę. Kto wie, co mnie tam czeka? Może moja kochana przyjaciółka zaprowadziła mnie do pokoju, który, zamiast spełniać życzeń, spełnia najgorsze obawy albo robi zdumiewające psikusy, takie, jakich nawet Irytek, zmora całej szkoły, nie zna.
Podeszłam do drzwi i dość szybkim ruchem złapałam za klamkę, nacisnęłam i otworzyłam je, chcąc mieć za sobą wszystko, co może się stać, a spodziewałam się nawet najgorszego. Jednak nic takiego nie było. Stałam przed pustym pomieszczeniem wielkości mieszkania jednopokojowego i nic więcej. Spojrzałam zdumiona na Bellę, która uśmiechnęła się do mnie wesoło i weszła, podskakując, do pokoju.
- I co? Możesz tutaj ćwiczyć?
- Chyba tak...
- Miau!
Podskoczyłam i automatycznie spojrzałam w bok. Na korytarzu stała Pani Norris. Miała podniesiony ogon ku górze, którym niepokojąco machała w boki i przyglądała mi się czujnymi czerwonymi ślepiami z ciekawością i oczekiwaniem. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, Bella w mgnieniu oka zwinnym ruchem złapała mnie za rękę i wciągnęła do środka. Drzwi zamknęły się i zniknęły, pozostawiając nas dwie zamknięte w tym pokoju.
- No masz, mądralo, co teraz zrobisz? Jak my się stąd wydostaniemy?
- Myślisz, że jestem głupia. Andy, jak zechcemy to się pojawią, a ty chyba nie chcesz dostać szlaban za łażenie w nocy po Hogwarcie, skoro wolno do ósmej. Co dopiero w szkole w której grasuje groźny bazyliszek!
- Bella, pamiętaj, ufam ci.
- Dobrze, dobrze. Zaczynajmy, tylko pamiętasz, jak mi obiecałaś, że mnie też nauczysz.
- Oczywiście, jeżeli nie pozostanę na całe życie z lwim ogonem lub końskimi kopytami... - spojrzała na mnie z wściekłością, a ja zaśmiałam się z uciechy.
Kiedy się uspokoiłam, stwierdziłam.
- Już dość, czas leci. Nie mogę tutaj zostać do rana, bo dziewczyny w moim dormitorium pomyślą, że coś jest nie tak, a potem powiedzą to nauczycielom i... - westchnęłam.
Otworzyłam usta, by wypowiedzieć zaklęcie.

9 komentarzy:

  1. Super! Pisz dalej :)
    Jedyny błąd to taki że w Pokoju Życzeń nie może być wyczarowane jedzenie, jedzenia nie można wyczarowac można je przywołać :) tak to SUPER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, zapomniałam xd Postaram się więcej nie popełniać takich błędów, w końcu HP czytałam prawie rok temu i pomieszało mi się trochę ;). Mimo wszystko dziękuje :)

      Usuń
    2. Rozumiem cię ;) ja jeszcze jakiś rok temu byłam ogromną fanka HP pamuetalam wszystkie zaklęcia, stworzenia itp. Na pamięć. Teraz o takich rzeczach łatwo zapomnieć, jak pisalam tego komenta to nie byłam pewna czy to prawda ale pezypomnialam sobie ze w którejś części to było ja, podobnie jak ty też czytałam HP z dwa lata temu. Wyczekuje następnego rozdziału ;) ta uwaga to była tylko tak na przyszłość bo Ja do twojego bloga nic nie mam. Uwielbiam go! Pisz dalej, bo nie mogę się dozekac :**

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że nie zapomnisz o tym, iż animagiem jest się w stanie stać po kilku latach praktyk, nawet uzdolniony czarodziej nie mógłby nauczyć się tego w przeciągu paru miesięcy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale jeśli istnieją paringi Snamione i Dramione, a także inne opowiadania, które nie wiążą się z serią HP, to może być i to. Poza tym w moim opowiadaniu jest zakochany Voldemort, a końcówka, która pewnie pojawi się za nawet kilkaset notek (nie zamierzam przerwać bloga po kilkudziesięciu rozdziałach) zadziwi wielu xD Moje opowiadanie jest trochę inne, zaś później na pewno w połowie nie będzie współgrało z całą serią ;)

      Usuń
    2. No i dobrze ;* przecież to nie jest HP tylko ..książka o Andrei nie musi być wszystko zgodne. Kiedy będzie następna notka? ;)

      Usuń
    3. Już mam rozpisany plan, tylko muszę poprawić oceny, ale może być pod koniec tygodnia lub w następnym tygodniu :)

      Usuń
  3. Och! Ja tak długo czekam ;((((, już 29 a rozdziału 18 ni ma ;(((( no coz pozostaje mo czekać ;***

    OdpowiedzUsuń