poniedziałek, 16 października 2017

55. Czym jest człowieczeństwo?

- Tom? - szepnęłam i cicho zapukałam w drzwi pokoju, w którym mieszkał na czas pobytu w moim rodzinnym domu.
Nic nie odpowiedział.
Zapukałam jeszcze raz, ale gdy znowu nie usłyszałam odpowiedzi, otworzyłam powoli drzwi, by nie skrzypiały za bardzo.
- Tom? - powtórzyłam.
Weszłam i rozejrzałam się po pokoju. Białe ściany lśniły od promieni księżyca, wlewającymi się przez okno do sypialni oraz rozjaśniającymi obrazy z kwitnącymi drzewami wiśni i kobietami w barwnych kimonach. Większość mebli była w stylu japońskim ze względu na zamiłowanie babci do tego kraju. Jedynie łóżko nie przypominało futonu, ale amerykańskie łoże z jasnym baldachimem i śnieżnobiałą pościelą, nienagannie ułożoną. Zauważyłam siedzącego w milczeniu na kołdrze Toma, który pochylał się nad szeroko rozstawionymi nogami i zakrywał oczy.
- Tom? - nie ruszył się, kiedy po raz trzeci powtórzyłam jego imię.
Podeszłam do niego i stanęłam przy skraju łóżka. Zobaczyłam łzy spływające po twarzy spod jego palców. Znieruchomiałam w milczeniu na kilka sekund. Wiem, że to trochę niegrzeczne, ale po raz pierwszy widziałam, jak on, ten, który jest zawsze opanowany, stanowczy i władczy, teraz siedzi bezradnie i płacze z jakiegoś powodu. Co mogłoby do tego doprowadzić?



Usiadłam obok niego i położyłam mu dłoń na ramieniu. Natychmiast wytarł oczy, wstał i zerknął na mnie kątem oka.
- Chodźmy do tej osoby, o której wspominali ten dziadek i babka z obrazu - odparł, jak gdyby nigdy nic.
Wstałam, a on odwrócił wzrok i zaczął kierować się w stronę wyjścia. Zatrzymałam go, łapiąc za rękaw i pociągając lekko do siebie. Spojrzałam na niego z troską.
- Tom, jeśli coś się dzieje, masz jakiś problem albo coś, możesz mi o wszystkim powiedzieć - powiedziałam i zrobiłam pauzę, mając nadzieję, że coś powie. - Chcę ci pomóc.
Przez cały czas milczał. Patrzył w okno, na biały, świecący księżyc i milczał. Zobaczyłam, że przełknął ślinę.
- Nic się nie dzieje - mruknął dziwnym tonem: smutnym i bezbarwnym.
Dotknął mojej dłoni, którą go trzymałam, i uwolnił od niej swoje ramię. Uchyliłam usta, by coś powiedzieć, ale jednak się rozmyśliłam.

~*~

- Ależ mówię ja ci, że nie tak się zakłada kimono - żachnęła się Juzo. - Gdzie ty ten pasek zakładasz? I jak ty to w ogóle robisz?
Juzo siedziała na swoim wózku inwalidzkim przed Bellatriks, ubraną w jasne, błękitne kimono. A raczej nie do końca ubraną, bo babcia jeszcze nie skończyła go jej zakładać. Kręciła się z różnymi częściami stroju, co chwila coś zmieniając lub poprawiając, i czasem zerkała z urazą na Juzo za jej ciągłe komentarze. Ja tymczasem stałam za Juzo i czesałam ją, a raczej jej długą, brązową perukę. Myślałam nad tym, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Nad naszą rozmową i... nad Tomem. Nie mogę odgonić ze swojego umysłu obrazu, w którym siedział na łóżku i płakała. On, zawsze silny i za to go podziwiałam, płakał... Wiem, że ludzie płaczą z różnych powodów, ale...
- ... pasuje ci, Andrea? - usłyszałam głos Juzo.
- Yy... tak... rak - odparłam bez zastanowienia. Nie wiem, o co chodzi, nie wiem, na co się zgadzam, ale okej. Gdy nad czymś głęboko myślę to często nie ogarniam tego, co się dzieje w rzeczywistości.
- Widzisz, Andrei to pasuje - powiedziała Juzo, machając ręką i głową w tym samym czasie, a mi lekko rozplótł się jej warkocz, bo kosmyki wyślizgnęły mi się z rąk.
Spojrzałam na Bellę i nie mogłam ukryć zdziwienia, jak babcia zmienia jej tak szybko te kimona. Biedna Bella, bardzo chciała ubrać się w kimono, więc zgodziła się przymierzać te, które ostatnio babcia kupiła do swojej "kolekcji" i teraz chce zobaczyć, jak będą na kimś wyglądały. Ostrzegałam moją najlepszą przyjaciółkę, jaka ona jest, ale mnie nie słuchała i teraz mniej więcej trzecią godzinę stoi bez przerwy na białej posadzce, mając na sobie już chyba dwudzieste kimono z rzędu. Raz ja i Bella próbowałyśmy przekonać babcię, by odpuściła, ale jest strasznie uparta.
- Nie za bardzo mi się podoba - stwierdziła babcia, trzymając się za podbródek i w skupieniu obserwując Bellę w czerwonym kimonie. - Zbyt wyzywające.
- I dobrze, będzie przyciągać mężczyzn - odparła z lekkim uśmiechem Mameha, siedząc na białym, marmurowym krześle i pijąc herbatę z filiżanki.
- Na bogów, to dziecko trzynaście lat dopiero ma! - zawołała Juzo.
- Czternaście - mruknęła Bella, uśmiechając się nerwowo.
- Czternaście? Na bogów, dzieci te rosną w tych czasach za szybko - westchnęła Juzo.
- No właśnie, ma czternaście, więc to pora, by...
- Mameho! - krzyknęła Juzo.
Mameha oburzyła się lekko.
- Przecież ja w jej wieku już straciłam... zresztą, nieważne - machnęła ręką.
- Co straciłaś? - spytała Bella, a w jej minie dostrzegłam, że nie ukrywa zaciekawienia.
Mameha zerknęła w górę i upiła łyk herbaty, jakby się zastanawiała co powiedzieć.
- Straciłam ten...no... - westchnęła głęboko.
- Swoją godność - dokończyła za nią Juzo, a ona spojrzała na nią, mrużąc lekko oczy.
- Jak? - dopytywała Bella.
- Potem sprawiłam, że płakał. Zresztą on sprawił, że ja płakałam - odparła Mameha, chociaż to nie miało związku z odpowiedzią na pytanie Belli.
- Zostawiłaś go dla swojej kariery gejszy. Bo nam mieć mężczyzny nie można, oj nie. Jesteśmy delikatne i piękne, jak kwiaty. No, może niektóre - Juzo zerknęła na Mamehę, która ją zignorowała.
- Ale przecież gejsze zostają ukarane, gdy zostaną nakryte w całowaniu się z mężczyzną - powiedziała Bella.
- Tak, to też stało się z Mamehą - powiedziała Juzo,
Juzo zaczęła jej opowiadać szczegóły, ale ja przestałam słuchać. Przypomniałam sobie ponownie Toma. Była jedna rzecz, która mnie zastanawiała...
- Pani Juzo - zaczęłam, gdy skończyła mówić. - Czy mogłabym o coś panią spytać?
- O co, droga moja?
- Co to znaczy być człowiekiem?
- Co to znaczy pytasz... trudno powiedzieć... - zamyśliła się.
- To znaczy korzystać z życia - wtrąciła Mameha. - Nie dawać się zniewolić ograniczeniom.
- I powiedziała to gejsza. Kochanie, być człowiekiem to... kochać, odczuwać emocje... wiesz, na samo bycie składa się wiele różnych czynników.
- Oj, co wy mówicie - żachnęła się babcia, machając ręką. - Obydwie mądre, co wszystkie rozumy pozjadały. Człowieczeństwo to przede wszystkim emocje. Ale nie nadpobudliwość i agresja, broń Boże, tylko zrozumienie i opanowanie. Być człowiekiem to znaczy rozpoznawać swoje uczucia i emocje, słuchać ich, nie bać się ich ujawniać, ale też nie być przez nich zmanipulowanym.
- Co to znaczy? - spytałam.
- Emocje ujawniają to, co my czujemy, jednak czasami za bardzo przejmują nad nami kontrolę. Osoby, które nie znają swoich emocji, nie są opanowane, bo one po prostu duszą te emocje w sobie. Nie wyciszają ich i uspokajają, ale zmuszają siła, by pozostały uśpione, dlatego czasem tacy ludzie wybuchają.
- A wtedy co robią?
- Płaczą lub krzyczą. Trzęsą się i niekiedy w przypływie tych emocji mówią rzeczy, których nie chcą
- Więc emocje, jak każda rzecz, mają dwie strony medalu... - powiedziałam.
- Dwie, a nawet więcej. W życiu jest milion rozwiązań i decyzji. Nie da się określić czegoś jednoznacznie - odparła babcia.
- Nic tego nie rozumiem... - mruknęła Bella.
Zamilkłam, nadal czesząc Juzo. Jakoś tak ociągałam się z tym. Może dlatego, że chciałam jeszcze pomyśleć nad tym, co się zdarzyło wczoraj wieczorem. Czyżby Tom ukrywał swoje emocje i wtedy nie mógł już dalej tego robić? Czemu to robił? Chciałabym to wiedzieć i jakoś mu pomóc...

~

Cześć :) Miałabym prośbę do wszystkich, którzy czytają, o zostawienie komentarza z opinią o opowiadaniu. Chciałabym lepiej pisać, a wiadomo, że człowiek sam nie zauważy wszystkich błędów, dlatego proszę o uwagi dotyczące fabuły, bohaterów, konstrukcji opowiadania i wszystkiego, co tylko chcecie. Przeczytam każdą i postaram się na wszystkie odpowiedzieć. Ogromnie byłabym wdzięczna. Dziękuję :D

1 komentarz:

  1. Czołem, Potteromaniaku!

    Nazywam się Lily i podobnie jak Ty uwielbiam Harry'ego Pottera. Z początku opierałam się wyłącznie na książkach, filmach i opowiadaniach, jednak z czasem doszłam do wniosku - czemu nie pójść o krok dalej? Zaczęłam szukać czegoś więcej i w taki sposób trafiłam do Akademii Magii Ramesville, gdzie dowiedziałam się, że to, co znamy z książek o Harrym to niewielka część całości. Doświadczyłam tam wielu ciekawych rzeczy, nauczyłam się zaklęć, transmutacji czy starożytnych run, poznałam mnóstwo fantastycznych stworzeń, a ponadto nawiązałam wspaniałe przyjaźnie.

    I teraz przychodzę do Ciebie z zaproszeniem do zapisania się do Akademii. Byłoby okropnie samolubne z mojej strony, gdybym nie podzieliła się swoim odkryciem z innymi fanami HP.

    > Chcesz poznać magię i umieć czarować?
    > Masz po dziurki w nosie swoich wrogów i z chęcią byś się ich pozbył?
    > Marzy Ci się podziwianie świata z powietrza i chciałbyś dosiąść swojej pierwszej miotły, a następnie wzbić się w powietrze?
    > Fascynują Cię magiczne stworzenia i chciałbyś je bliżej poznać? Przelecieć się na hipogryfie czy smoku?


    Jeśli choć na jedno z powyższych pytań odpowiedziałeś pozytywnie, to znaczy, że Świat Magii jest dla Ciebie. Nie zmarnuj swojej szansy na to, by zostać czarodziejem i zapisz się do Ramesville już dzisiaj i nie przegap rozpoczęcia roku szkolnego!

    Czekamy na Ciebie!

    OdpowiedzUsuń