Przytulałam się do Toma, nadal zastanawiając się, co się ze mną dzieje.
- Tom... czy ty też tak miałeś?
- Co miałem?
- Gdy zabijałeś swojego ojca, wuja i dziadków... czy też nie miałeś żadnych oporów, by to zrobić? - spojrzałam na niego, mając nadzieję na odpowiedź. Zamrugał oczami, przełknął ślinę i odwzajemnił mój wzrok, milcząc przez chwilę, jakby podejmował jaką ważną decyzję.
- Tom... - Chcę znać przyczynę. Chcę wiedzieć, jaki wpływ ma na nas ta klątwa.
- Dorothy powiedziała ci o tym, czego twój ojciec nie zdążył nam powiedzieć w Rosji?
- Tak. Mówiła, że przeklęci przez tę klątwę umierają po narodzinach swoich potomków i rozdzieleniu, ale... - wzdrygnęła się lekko - nieśmiertelność zatrzymuje jej dziedziczenie, tym samym nasilając się.
- Wiedziałem o tym.
- Skąd i od kiedy??
- Nie ma to znaczenia - odwrócił wzrok.
- Ma to znaczenie - odparłam stanowczo. - Dlaczego mi tego nie powiedziałeś? Powiedz, od kiedy.
Zamilkł.
- Proszę, Tom, nie okłamuj mnie dłużej.
- Nie okłamywałem cię.
- Nie mówiłeś mi o tym.
- Tak, nie mówiłem i to nie jest kłamstwo. Gdybyś się dowiedziała i ja nie wyjawiłbym ci prawdy lub gdybym coś wymyślał, to wtedy tak, byłoby kłamstwo.
- Zmyślanie a nie mówienie prawdy to jedno i to samo.
Westchnął.
- Dobrze, powiem ci. W Hogwarcie znalazłem księgę, która mówiła o tej klątwie. Z początku nie wierzyłem, ale przeczytałem tam o moim przodku, Salazarze Slytherinie, i o twojej przodkini, Misamo Yuri. Ty jesteś czystej krwi córką bogacza o wysokim statusie. A ja? Sama widzisz - rozłożył ręce. - Było duże prawdopodobieństwo, że po skończeniu szkoły, a może i nawet wcześniej, zostaniemy rozdzieleni. Dlatego zacząłem szukać rozwiązania.
- I nim okazała się być nieśmiertelność?
Pokiwał głową.
- Nie chciałem twojej śmierci, mi samemu oczywiście też nie widziało się umieranie, dlatego szukałem i znalazłem horkruksy. Przypuszczałem, że się nie zgodzisz, bo żeby je stworzyć, trzeba zabić ludzi.
- I masz rację, nie zgodziłabym się na to.
- A więc chcesz umrzeć?? - zacisnął pięści. - Chcesz zdechnąć, jak wszyscy inni ludzie? - warknął.
- Zdechnąć?? Tak postrzegasz ludzką śmierć?
- A jak inaczej ją można nazwać?? Ludzie są słabi i krusi, a giną od byle czego. I to jest to twoje piękne życie? Żreć, spać i pracować do upadłego, by potem zgnić w trumnie kilka metrów pod ziemią??
Milczałam. Przekręciłam głowę lekko w bok i zamknęłam oczy. Poczułam, jak łapie mnie za ramion.
- W życiu chodzi o coś więcej. O osiąganie sukcesów, o władzę, o pieniądze. Czyż to nie jest cudowne? - powiedział z entuzjazmem w głosie.
Otworzyłam oczy i z lekkim obrzydzeniem spojrzałam w jego twarz, odpychaj jego ręce. Zrobił kilka kroków w tył, patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Jesteś kropka w kropkę, jak mój ojciec. Żądny władzy, pieniędzy, sławy i sukcesów. Rozumiem, jeśli byłoby to w dobrych celach, ale nie jest.
- Skąd to...
- Bo widzę to po tobie. Nie chciałeś byśmy zostali nieśmiertelni, by, jak to mówisz, być razem na wieczność. Nie. Ty chcesz być nieśmiertelny, żeby stać się niezwyciężonym. A może tak naprawdę boisz się śmierci? Rozczaruję cię, ale każdy się boi. Czy to człowiek, czy centaur. Czy to mugol, czy czarodziej. Kobieta, mężczyzna, dziecko i dorosły. Każdy. Tak, w życiu chodzi o coś więcej, ale nie jest to zło, okrucieństwo i egoizm. Nie jest to też nieśmiertelność. W końcu skoro śmierć nie ma sensu to jaki sens ma nieśmiertelność? Powiem ci tylko jedno: jesteś tchórzem, Tom, bo twój lęk to nie zwyczajna obawa przed końcem życie, ale palący strach przed tym, czego nie wiesz i nie pojmujesz. Bo nie wiesz, co jest po śmierci, i nie wiesz, co się z tobą stanie - zamilkłam na moment i spuściłam wzrok z lekkim smutkiem w oczach. - Jeśli mam żyć to tylko z tobą, jeśli miałabym umrzeć to tylko z tobą. Pamiętaj o tym.
Przytulił mnie tak mocno, jakby ktoś chciał mu mnie odebrać, jakby miał mnie utracić. Czułam jego ciepło, bicie serca, oddech na skórze oraz pewne ramiona, które od czasu do czasu delikatnie drżały.
Nasza miłość jest prawdziwa. Na pewno...
- Nie wiem, co jest po śmierci i masz rację, boję się - powiedział cicho - dlatego nie chcę, byśmy zginęli. Nie chcę, by ta śmierć nas rozdzieliła. W końcu słowa klątwy są jasne: ci, którzy ją mają, umierają.
- Dlaczego masz pewność, że śmierć może rozdzielić ludzi?
Puścił mnie i spojrzał mi w oczy.
- Nie pamiętasz? Nawet w przysiędze ślubnej jest "póki śmierć nas nie rozłączy" - uśmiechnął się lekko.
Zachichotałam.
- I ty w to wierzysz?
Dotknął swoim czołem mojego.
- Wiesz, że jestem ostrożny i pełen obaw. Nie chcę, by spełniło się to, czego się właśnie obawiam.
- Nie spełni. Wierzę, że jest jedno miejsce, do którego trafiają wszyscy ludzie po śmierci. Nawet, jeślibyśmy kiedykolwiek umarli, to tam się spotkamy, a ja zacznę cię szukać od razu, gdy tam się znajdę - uśmiechnęłam się.
- Trzymam cię za słowo - odwzajemnił uśmiech. Nachylił się, by mnie pocałować, jednak wtedy coś podobnego do kota rzuciło się na moje ramiona i owinęło wokół szyi, dygocząc ze strachu.
- Andy, coś tu jest. Coś takiego dziwnego i strasznego, jak jakaś szyszymora czy szyszkomora. To od kilku dni jest. Myślałem, że cię nastraszę, ale to nawet mnie zaczęło straszyć.
- Spokojnie, Zazu, o czym mówisz? - pogłaskałam go.
Dotknął łapką mojego policzka i przesunął moją głowę w drugi bok.
Moim oczom ukazał się duch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz