- Tom? - szepnęłam i cicho zapukałam w drzwi pokoju, w którym mieszkał na czas pobytu w moim rodzinnym domu.
Nic nie odpowiedział.
Zapukałam jeszcze raz, ale gdy znowu nie usłyszałam odpowiedzi, otworzyłam powoli drzwi, by nie skrzypiały za bardzo.
- Tom? - powtórzyłam.
Weszłam i rozejrzałam się po pokoju. Białe ściany lśniły od promieni księżyca, wlewającymi się przez okno do sypialni oraz rozjaśniającymi obrazy z kwitnącymi drzewami wiśni i kobietami w barwnych kimonach. Większość mebli była w stylu japońskim ze względu na zamiłowanie babci do tego kraju. Jedynie łóżko nie przypominało futonu, ale amerykańskie łoże z jasnym baldachimem i śnieżnobiałą pościelą, nienagannie ułożoną. Zauważyłam siedzącego w milczeniu na kołdrze Toma, który pochylał się nad szeroko rozstawionymi nogami i zakrywał oczy.
- Tom? - nie ruszył się, kiedy po raz trzeci powtórzyłam jego imię.
Podeszłam do niego i stanęłam przy skraju łóżka. Zobaczyłam łzy spływające po twarzy spod jego palców. Znieruchomiałam w milczeniu na kilka sekund. Wiem, że to trochę niegrzeczne, ale po raz pierwszy widziałam, jak on, ten, który jest zawsze opanowany, stanowczy i władczy, teraz siedzi bezradnie i płacze z jakiegoś powodu. Co mogłoby do tego doprowadzić?
Superbia et Amor. - "Miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie zginie" - Jan Paweł II
poniedziałek, 16 października 2017
środa, 11 października 2017
54. Osoba, która wie wszystko
Zmrużyłam oczy.
- Co masz na myśli?
Odetchnęła głęboko, wycierając łzy i wbijając wzrok w podłogę.
- Prawie 18 lat temu... a może 17... Mieszkałam w domu pana Edwarda Misabielle i byłam... służką pani Isabelli. Państwo Gauntowie i państwo Misabielle znali się bardzo dobrze. Pani Isabella... bardzo kochała pana Morfina... Przyjaźniła się z... z jego siostrą, pani Meropą, i ona... to znaczy... ona chciała, by ją kochał... musiała znosić rodzinę, ale cierpiała. Pani Isabella chciała jej pomóc... chciała, ale nie mogła... pan Marvolo był zły i... i...
- I co dalej...? - spytałam. Tom nie spuszczał z niej wzroku.
- Rodzina Misabielle... ona nie dopuści do zerwania klątwy... wszystko to kłamstwo... całe wasze życie - spojrzała na nas - to kłamstwo.
Siedziałam przed nią nieruchomo. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. O co jej chodziło z tym kłamstwem? Dlaczego moje i Toma życie do kłamstwo? I dlaczego moja rodzina nie chce dopuścić do klątwy?
- Co masz na myśli?
Odetchnęła głęboko, wycierając łzy i wbijając wzrok w podłogę.
- Prawie 18 lat temu... a może 17... Mieszkałam w domu pana Edwarda Misabielle i byłam... służką pani Isabelli. Państwo Gauntowie i państwo Misabielle znali się bardzo dobrze. Pani Isabella... bardzo kochała pana Morfina... Przyjaźniła się z... z jego siostrą, pani Meropą, i ona... to znaczy... ona chciała, by ją kochał... musiała znosić rodzinę, ale cierpiała. Pani Isabella chciała jej pomóc... chciała, ale nie mogła... pan Marvolo był zły i... i...
- I co dalej...? - spytałam. Tom nie spuszczał z niej wzroku.
- Rodzina Misabielle... ona nie dopuści do zerwania klątwy... wszystko to kłamstwo... całe wasze życie - spojrzała na nas - to kłamstwo.
Siedziałam przed nią nieruchomo. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. O co jej chodziło z tym kłamstwem? Dlaczego moje i Toma życie do kłamstwo? I dlaczego moja rodzina nie chce dopuścić do klątwy?
Subskrybuj:
Posty (Atom)